Mirki i Mirabelki doradźcie…

Mirki i Mirabelki doradźcie mi co mam robić… Mam 27 lat. Ze swoją narzeczoną jestem już ponad 5 lat, także zbliża się już powoli czas, żeby brać ślub. Obecnie mieszkam sam w wynajmowanym mieszkaniu o bardzo niskiej jakości, żeby jak najwięcej zaoszczędzić (płacę ok 1000 zł), a ona w domu u rodziców. Zarabiam na umowie 3300 netto (z nadgodzinami 4k). W perspektywie paru miesięcy czeka mnie awans i wzrost zarobków do ok 5k netto. Narzeczona zarabia tyle samo. Pochodzę z biednej wielodzietnej rodziny. Mój ojciec zachorował jak miałem naście lat i jedyne czego zdążył się dorobić z matką przed śmiercią to dom, w którym mieszka połowa mojej rodziny. W związku z tym sam wkroczyłem w dorosłość z czystą kartą, tzn. nie mam nic poza 40k oszczędności. Przez to, że praktycznie nic nie mam jej rodzice podchodzą do mnie bardzo sceptycznie. Ciągle mają do niej pretensje, że nie wyszła za swojego byłego, który był jedynakiem i miał sporo spadków. Nie jestem mile widziany u niej w domu i dopóki nie będę miał chociaż swojego mieszkania to sytuacja się raczej nie poprawi. Generalnie chciałem wziąć kredyt i kupić mieszkanie o pow. 50+ m2, a potem powoli budować wspólnie dom. Niestety w obecnej sytuacji ceny takich mieszkań w Łodzi, gdzie mieszkam to 300k+ (nieważne pierwotny czy wtórny), a moja zdolność kredytowa to tylko około 230k, więc siłą rzeczy muszę czekać. Moja narzeczona ma działkę, na której moglibyśmy wybudować dom ale, żeby wziąć razem hipotekę musielibyśmy wziąć ślub. Problem w tym, że boję się inwestować całe swoje pieniądze w taki dom, a jeśli weźmiemy ślub to pojawi się też wspólnota majątkowa (nie zamierzam podpisywać intercyzy). Działka będzie przepisana tylko na nią a ja chciałbym mieć coś swojego na wszelki wypadek. Co byście zrobili na moim miejscu?
#nieruchomosci #malzenstwo #dom #budowadomu #mieszkanie #mieszkaniedeweloperskie