Mireczki mające doświadczenie z wynajmem mieszkań, potrzebuję pomocy.
W ubiegłą niedzielę lokatorka opuściła mieszkanie, które wynajmowałem jej od stycznia (właściwie poprosiłem o odbiór kluczy kogoś z rodziny -> nie było mnie w mieście). Dziś odwiedziłem lokal i ku mojemu zaskoczeniu jest tam jeden wielki burdel, który wymaga większego sprzątania i kilku napraw.
Przy podpisaniu umowy pobrałem kaucję w wysokości 1500 zł, zastanawiam się ile obecnie oddać i czy mogę potracić za poniższe rzeczy, jeśli tak to za jakie.
PS. Mieszkanie w całkiem wysokim standardzie, M2 w którego remont wsadziłem około 50k.
1) Zniknęło kilka drobnych rzeczy np. czajnik -> niby koszt niewielki ale sumarycznie będzie z 300 zł.
2) Nie wiem czy lokatorka miała bulimię, ale całe mieszkanie jest zarzygane lub pozalewane. Ściany, meble, fronty, drzwi. Dodatkowo ściany brudne, jakby mieszkał tam mechanik.
3) Lokatorka miała szynszyla, który miał spędzać większość dnia w klatce. Niestety biegał chyba samopas bo jego GÓWNO mogę znaleźć wszędzie. W szafach, szafkach, za lodowką, pod łóżkiem itd. Dodatkowo obgryzł drzwi, panele i fronty szafek.
4) Wszystkie odpływy zapchane, dodatkowo niespodzianka w postaci kupy pod prysznicem.
5) Zalane łóżko i podniesione panele pod nim. Dodatkowo w kilku miejscach chyba ślady po moczu szynszyla.
6) Popękany stół, dodatkowo ma purchle od stawiania na nim bezpośrednio gorących rzeczy.
7) Popękane półki w zamrażarce/lodówce. Dodatkowo porysowany front lodówki.
8) Wszędobylski syf, brudne podłogi, jakiś syrop cukrowy zastygnięty na lodówce. Sprzątanie zajmie mi z 2-3 dni.
Za co mogę potrącić jej z kaucji? Wrzucam kilka zdjęć, zrobione praktycznie w połowie sprzątania, więc nie wygląda już tak tragicznie.
#dom #domy #wynajem #pytanie #kiciochpyta #logikarozowychpaskow #mieszkanie #prawo #zalesie