Hej.. ja wiem że wybory i tak…

Hej.. ja wiem że wybory i tak dalej… Jednak jestem w ciemnej dupie i potrzebuje pomocy. Może jakiś Mirek ma doświadczenie w podobnej sytuacji, lub wie co najlepiej zrobić. Mowa o majątkach, rodzinie i przepisach.
Wygląda na to że moja najbliższa rodzina, chce mnie okraść i zniszczyć. Lub tylko oszukać i resztę sobie zmyślam..

Nie chcę tutaj streszczać całej mojej historii rodzinnej. Niektórzy może mnie skojarzą, kiedyś już o tym tutaj pisałam.
Moje relacje z rodzicami i rodzeństwem są złe. Rodzice pijący, typowa klasa robotnicza. Matka zakupoholiczka, nałogowy kłamca oraz histeryczka. Ojciec słucha matki i pije, nie ma swojego zdania. Siostra z bratem – miłośnicy 500+ oceniają ludzi po tym kto jaki ma model samochodu. Ogólnie ideologia „Co ludzie powiedzą” i „Wszystko zostaje w rodzinie”.

Uciekłam od nich jakiś rok temu i zamieszkałam z dziadkiem. Dochodziłam do siebie i zaczęłam ogarniać życie.
Pewnego pięknego dnia dowiedziałam się że, rodzice przepisują to co im zostało na nas.
Tutaj muszę wam wyjaśnić, że moi rodzice niczego się sami nie dorobili. Dziadek z babcią prowadzili gospodarstwo agroturystyczne i po ślubie przekazali je starym. Starzy naobiecywali złote góry, jednak w kilka lat wszystko przehulali i wysprzedali. Ojciec przegrał kilka hektarów w hazardzie. Matka otwierała jakieś absurdalne biznesy typu – kupiła od Romów podrabiane srebro i próbowała to sprzedawać na rynku.
Dziadkowie przed przepisami przy całej rodzinie zawarli z rodzicami słowny „pakt”. Chodziło o to, że mój brat i siostra jak dorosną mają dostać po działce. Ja jako najmłodsza dom rodzinny z połową ziemi.

Ten dom jest teraz ruiną. Ponieważ rodzicom któregoś lata odwaliło i ze sprzedanego pastwiska postawili sobie identyczny na drugim końcu podwórza.
Zawsze o tym wiedziałam jednak nigdy nie podejmowałam tematu. Moi rodzice nie są słownymi osobami. To też zdziwiło mnie gdy co jakiś czas przypominali mi o tym podczas losowych sytuacji.

Koniecznie chcieli porozmawiać teraz na żywo. Pojechałam tam i dowiedziałam się że:
– moje rodzeństwo dostanie po dużej działce w centrum wsi.
– to ostatnie działki jakie im zostały z 30 hektarów.
– będą się tam budowali już od przyszłego roku. (Póki co oboje mieszkają z rodzicami).
– ja dostanę ten „walący” się dom z 40% terenu który miał do mnie należeć.
– rodzice będą mieli dożywotnie użytkowanie po moim terenie, ponieważ matka ma tam róże i kwiaty zasadzone, a ojciec drzewka owocowe.
– powinnam im być wdzięczna i nie ma mowy aby było inaczej.

Tak więc w sumie chcą przepisać mi dom w którym nie da się mieszkać. Niewielki teren przylegający do domu i w dodatku z wieczystym użytkowaniem. Nawet gdybym w przyszłości chciała tam mieszkać, to nie mogę być na swoim i robić co mi się podoba… Ponieważ w każdym momencie ojciec lub matka mogą mi wejść do ogrodu. Nie wspominając o fakcie, że zerwałam z nimi kontakt i nie chce ich widywać ani z nimi rozmawiać.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni mają mnóstwo miejsca i terenu dla siebie! Mają pełno budynków gospodarczych, dwa domki letniskowe, za ich domem których jeszcze nie sprzedali. Własny sad i pole ziemniaków. Wszystkiego z 70 arów. (Ja w sumie miałam dostać z jakieś 40).
No i mają tylko 70 dlatego że całą resztę przez 25 lat życia przepili i przebalowali.

Ich głównym argumentem było to, że przez te wszystkie lata oni kosili trawę, sadzili tam sobie rośliny oraz drzewa no i chcą tam dalej chodzić.
Moje rodzeństwo siedzi cicho, nikt się za mną nie wstawił. Mało tego cała czwórka na moje oburzenie zareagowała mniej więcej „O CO CI CHODZI?! PO CO SIĘ KŁÓCISZ?!”.

W trakcie ostatniego pół roku trwają potyczki na tym polu. Raz coś obiecują, potem zmieniają zdanie. Wstawiła się za mną reszta rodziny z którą mam dobry kontakt. Rodzice przy nich naobiecywali, że dostanę wszystko tak jak było mówione od lat. Jednak już trzy dni potem znowu odwołali swoje słowa.
Przepisy mają być na koniec wakacji. Ja nie wiem co mam robić i jakich argumentów już używać.. Nie wierzę w to, że są tak zachłanni i niesprawiedliwi.
Zdaje mi się, że oni żyją w jakimś innym świecie. Dlatego, że dla nich to jest normalne i wręcz napadają na mnie gdy wyrażam swój sprzeciw. Matka zdążyła już całą wieś oblecieć i obgadać mnie, że wszyscy chcą zgody – a ja nie chcę 🙂

Nie wiem już co mam robić i jakich argumentów, słów używać. Mam wrażenie, że nic do nich nie dociera.
Prawdopodobnie postawią mnie przed faktem dokonanym, czyli przygotują wszystko tak jak oni chcą i zawołają mnie na podpis. Na tą chwilę dałam im alibi… Jeśli rzeczywiście chcą coś mi przepisać to bez wieczystego użytkowania dla nich inaczej nic nie wezmę. ..
Najchętniej wyjechałabym i zerwała wszystkie kontakty. Jednak jestem pomiędzy młotem a kowadłem.
Z jednej strony mam na miejscu dziadka którym się opiekuje i który każe mi o to walczyć. Z drugiej chcę się ich pozbyć z mojego życia i umysłu. Mam również takie ogromne poczucie niesprawiedliwości.
Wiecie.. że oni tyle dostali, mieli wszystko i wszystko praktycznie stracili. Jeszcze im mało i są zdolni okraść własną córkę z obietnic po to żeby mieć więcej.

Jestem totalnie załamana i nie wiem co mam robić. Czy warto to brać i o to walczyć? Na ten moment zdecydowałam, że jeśli nie zmienią zdania co do wieczystego użytkowania to po prostu odpuszczam. Niech sobie to wezmą i się wypchają.
Najchętniej wsiadłabym z walizką w pociąg i wyjechała na zawsze. Jednak będę musiała jeszcze przez co najmniej dwa lata się z nimi „przypadkiem” widywać. Obecnie mieszkam z dziadkiem w jego skromnym domu wieś obok, włożyłam w remont dużo pieniędzy i nie chcę go zostawiać w złych warunkach oraz chorobie.
Najlepszym scenariuszem wtedy byłoby gdybym wyprowadziła się z nim, jednak on chce u siebie dożyć reszty swych dni.

Jednak z tego wszystkie o czym napisałam, najbardziej boje się jednego.. Kiedyś zacznę żałować, że odpuściłam i uniosłam się honorem oraz dumą. Tym że moja decyzja nie okaże się słuszna.
Mam tylko 24 i nic nie wiem o życiu, bo całe spędziłam zamknięta w pokoju. Proszę was o rady i opinię na ten temat.
Co byście zrobili w będąc na moim miejscu?
Czy znacie kogoś, lub mieliście podobną sytuacja a pózniej żałowaliście swojej decyzji?

#mieszkanie #dom #gownowpis #pytanie #prawo #przepisy #patologiazewsi #zalesie #rodzice #depresja